arsnovapolonia.eu
medieval.org
muziekweb.nl
1995
Dux 0229
25-29 listopad 1991
Studio Koncertowe Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego, Warszawa
1 - Alleluia [1:06]
2 - Magnificat [6:49]
3 - Ballada I [1:58]
4 - Gloria I [6:23]
5 - Credo I [6:58]
6 - Ballada II [2:12]
7 - Gloria II [3:08]
8 - Credo II [2:56]
9 - Ballada III [2:17]
10 - Gloria III [3:21]
11 - Credo III [6:18]
12 - Historiographi aciem mentis [6:13]
tekst: Stanisław Ciołek (1426 r.)
Zespól instrumentów dawnych Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego
Ars Nova
Jacek Urbaniak
Mariusz Gebel • kontratenor (solista: #2, 7, 8,)
Robert Lawaty • kontratenor (solista: #11)
Cezary Szyfman • baryton (solista: #12)
Michał Straszewski • recytacja (#12), baryton, fidel
Krzysztof Owczynik • tenor
Paweł Iwaszkiewicz • flety proste
Czesław Pałkowski • flety proste
Marzena Jaremko • pomort, flety proste
Jacek Urbaniak • cornamuse
Robert Krajewski • puzon
Piotr Wawreniuk • puzon
Tadeusz Czechak • lutnia, dzwonki, bęben
Joanna Nogal • fidel
Mikołaj z Radomia
Sięgając po muzykę Mikołaja z Radomia warto pamiętać,
ze jest on pierwszym kompozytorem polskim o talencie i wykształceniu na
miarę europejską. Pierwszym, któremu wiedza i zdolności pozwoliły
przejść od kopiowania zachodnich wzorów do twórczego uczestnictwa w
muzyce Europy. Nie trzeba więc mówiąc o nim przykładać do jego utworów
innej miary niż do dzieł Ciconii, Pycarda czy Grenona, bo jest on
kompozytorem który musi zaistnieć w muzyce początków XV wieku także bez
taryfy ulgowej.
Dziś, kiedy zainteresowanie muzyką dawnych wieków pozwoliło
nam odkryć całe obszary muzyki do niedawna nieznanej, łatwiej jest
usytuować Mikołaja i jego utwory na muzycznej mapie Europy schyłku
średniowiecza. Także powojenne odkrycia polskich muzykologów (z
Mirosławem Perzem na czele) zmieniły w istotny sposób naszą wiedzę o
początkach wielogłosowości w naszym kraju. Granice jej uprawiania
przesunęły się aż po koniec wieku XIII, w tym bowiem czasie w
starosądeckim klasztorze Panien Klarysek znane byty już kompozycje z
kręgu paryskiej szkoły Notre Dame. Mikołaj z Radomia (przed II woj ną
uważany za pierwszego polskiego polifonistę) pojawił się więc po ponad
stu latach uprawiania w Polsce muzyki wielogłosowej. Jego wystąpienie
traci tym samym posmak czegoś nadzwyczajnego, zwłaszcza gdy się zważy,
że nie pojawił się on przecież na kulturalnej pustyni, lecz działał w
stolicy państwa silnego, rosnącego w znaczenie, stojącego u progu
wielkiej duchowej emancypacji.
Lata panowania Władysława Jagiełły (a wówczas żył Mikołaj) to
nie tylko pamiętne spektakularne zwycięstwo nad Zakonem Krzyżackim pod
Grunwaldem. To także reaktywowany w roku 1400 pierwszy, polski
uniwersytet w Krakowie, mający fakultety prawa, medycyny, sztuk
wyzwolonych, potem i teologii. To rosnący prestiż Polski podczas Soboru
w Konstancji, gdzie erudycja i talenty dyplomatyczne polskiego
poselstwa (z Pawłem Włodkowicem i arcybiskupem Mikołajem Trąbą) budziły
powszechny szacunek. To także nieznana w innych krajach tolerancja,
która każe mieć szacunek dla każdej istoty ludzkiej, nawet jeśli
wyznaje ona poglądy jawnie sprzeczne z uznanymi. „Nie można niepokoić
ani osób, ani majątków niewierzących, którzy chcą spokojnie żyć między
chrześcijany – powiada Paweł Włodkowic. Grzeszy władca, który pozbawia
ich czegokolwiek bez przyczyny, albowiem nawet papieżowi nie wolno im
czegokolwiek odbierać”). Są więc w ówczesnym państwie polskim mężowie
światli, „roznoszą cy w świecie sławę królestwa polskiego” (jak to
określa w swej kronice Długosz); są wielcy rycerze, słynący w całej
Europie jako wzory cnót godne naśladowania (by wspomnieć choćby Zawiszę
Czarnego). Elitarna, intelektualna muzyka Mikołaja z Radomia ma więc
potencjalnych odbiorców w kręgu dworu królewskiego i krakowskiego
uniwersytetu. Jest grana i kopiowana, kompozycje Mikołaja zachowały się
bowiem w dwóch najobszerniejszych rękopisach, pochodzących z lat 30. XV
w. Zapewne mogła je wykonywać kapela królewska, założona w 1422 r.
przez Władysława Jagiełłę dla jego młodziutkiej (czwartej) żony Zofii.
Istnieją nawet domniemania, iż Mikołaj był członkiem tej kapeli, w
archiwach dworu zachował się bowiem zapis: „Nicolaus clavicymbalista
dominae Reginae Poloniae”. Jeden z zachowanych utworów Mikołaja odnosi
się do wydarzeń na dworze królewskim (narodziny królewicza Kazimierza w
1426 r.), i to również potwierdza związki kompozytora z Krakowem i
dworem Władysława Jagiełły.
Twórczość Mikołaja manifestuje ówczesną otwartość Polski na dokonania
Zachodu. Jego muzyka plasuje się gdzieś pomiędzy Ciconią a młodym
Dufayem, wiele jego pomysłów znajduje analogię w angielskim rękopisie
zwanym Old Hall (spisanym w latach 1410-15). Jest więc to muzyka
należąca w naturalny sposób do wysokiej kultury zachodnioeuropejskiej.
W obu rękopisach, zawierających utwory Mikołaja, znajdujemy także
kompozycje Ciconii, Antoniusa de Civitate, Zachariasa. Młody Mikołaj (o
którego studiach nic nie wiemy) mógł zatem uczyć się na dziełach
Ciconii, który był najwybitniejszym twórcą przełomu XIV i XV w. Skąd
jednak znał utwory Dufaya z lat pobytu w kapeli papieskiej, tego nie
wiemy. A jednak znał je i wprowadzał pewne nowatorskie pomysły
burgundzkiego mistrza do swych dziel. (choćby w Magnificat).
Wszystko to sytuuje Mikołaja w gronie twórców, posługujących się wysoko
rozwiniętym językiem dźwiękowym, będącym wspólnym dobrem kulturalnej
Europy. Po naszym najwybitniejszym kompozytorze z wieku XV pozostało
zaledwie 5 utworów. Jest to bardzo niewiele, jednak na ich podstawie
możemy wyrobić sobie zdanie o stylu artysty. Są to utwory bez wyjątku
trzygłosowe, utrzymane w późnośredniowiecznej poetyce dźwiękowej.
Obywają się (za wyjątkiem Magnificat) bez cytatów z chorału, a także
bez izorytmicznej organizacji materialu dźwiękowego. Sąto przede
wszystkim utwory religijne (liturgiczne) – trzy pary mszalne
Gloria-Credo, Magnificat i Alleluia, panegiryczny mołet Historigraphi
aciem mentis i jeden utwór bez tekstu, zapewne świecki.
Pary mszalne Mikołaja prezentują te same założenia co pary
Ciconii. Obie części powiązane są wspólną motywiką, analogiczną obsadą
i założeniami kontrapunktycznymi. Zarówno Gloria jak Credo
zwieńczone zostają długą wirtuozowską coda, (na słowie „Amen”), co jest
zgodne ze średniowieczną koncepcją tej formy.
Trzy pary mszalne Mikołaja są – pomimo podobieństw ogólnej natury –
bardzo róźne w szczegółach. Pierwsza zwraca uwagę melodyką płynną,
bardzo wokalną w charakterze, a także częstym stosowaniem imitacji
pomiędzy głosami. Bardzo wyraźne są tu wpływy Ciconii, dotyczą one
nawet pewnych konkretnych (analogicznych) rozwiązań.
Druga para Gloria-Credo ma obsadę i charakter
typowo burgundzki, z jednym głosem wokalnym o miękkiej, lirycznej,
wytwornej melodyce i dwiema partiami instrumentalnyni (na co wskazuje
brak podpisanego tekstu).
Trzecia para ma ostrą, synkopowaną rytmikę i melodykę w
średniowieczny sposób kanciastą, pełną duźych, niewygodnych dla
śpiewaków skoków interwałowych. Jest ona najbardziej wirtuozowska,
niekiedy wręcz brawurowa („Amen”). Czasami kompozytor dorzuca na chwilę
czwarty głos, prowadzący żywy dialog z dyszkantem. W tej parze mszalnej
pojawiają się także zwracające uwagę, długo wybrzmiewające akordy.
Przerywają, one na chwilę żywą narrację dźwiękową i mają niewątpliwie
znaczenie symboliczne: podkreślają słowa „Jesu Christe” (warto
wspomnieć, że analogiczne pomysły spotykamy zarówno u Guillaume'a de
Machaut jak u Dufaya).
Bardzo interesujący jest trzygłosowy utwór Mikołaja pozbawiony tekstu –
czyżby przez zaniedbanie kopisty? Ma on formę typowej francuskiej
ballady, o prostej, plynnej melodii, różniącej się wyraźnie od
kunsztownych (niekiedy dość kanciastych) arabesek z muzyki religijnej
Mikołaja. Ciekawe, w jakim języku byłby tekst tego utworu?
Historigraphi aciem mentis to panegiryczny motet, napisany do
tekstu podkanclerzego koronnego Stanisława Ciołka, który w dalekiej od
klasycznych wzorów łacinie sławi narodziny królewicza Kazimierza, oraz
królewską parę Władysława Jagiełłę i jego żonę Zofię. Muzyka jest
radosna i optymistyczna, pełna siły, uproszczona w stosunku do
wyrafinowanych kompozycji sakralnych Mikołaja.
I wreszcie Magnificat – najpiękniejszy, najbardziej
natchniony, a zarazem najbardziej nowoczesny utwór Mikołaja. Kompozytor
nawiązuje tu wprost do słynnego Magnificat sexti toni Dufaya z
jego pochodami akordów faux-bourdonowych (złożonymi – patrząc od góry –
z kwarty i seksty) o nieznanym przedtem miękkim, nasyconym brzmieniu.
Tutaj ujawnia się najpełniej talent melodyczny Mikołaja, który okazuje
się urodzonym lirykiem. Jest to zarazem dzieło drobiazgowo przemyślane,
w swym symetrycznym planie powtarzania i przeplatania kolejnych
odcinków. Magnificat Mikołaja wyrasta z chorału gregoriańskiego,
będącego od stuleci tą glebą, na której wyrosła europejska
wielogłosowość. Jest zarazem dziełem mocno osadzonym w realiach
kulturowych swoich czasów – w epoce miękkiego, lirycznego stylu tzw.
gotyku międzynarodowego.
Słuchając tej kunsztownie zorganizowanej, refleksyjnej muzyki
możemy stwierdzić, że dzieła pisane przed wiekami zawierają jakąś wciąż
aktualną wiedzę o człowieku i przyrodzonej mu potrzebie piękna. To
dlatego muzyka dawna przeżywa dziś swój zdumiewający renesans, dziś – w
dobie pozornego zachwiania się wszystkich wartości. Na fali tej
rosnącej fascynacji warto zatrzymać się przy muzyce Mikołaja z Radomia,
muzyce znanej przecież od dawna polskim muzykologom, może bowiem okazać
się, że właśnie teraz przyszedł jej czas.
Ewa Obniska
notes in
english
Epitafium Wierzbięty z Branic, 1425
Muzeum Narodowe w Krakowie